wtorek, 15 listopada 2011

RAPORT Z "CYCKOWNI"










Halo, halo , dzień dobry :-)))
Ano, siedzę sobie w "CYCKOWNI" i jest mi super dobrze,
trochę się chyba oszukiwałam, że tak mi na tej emeryturze cudnie
i pięknie,
albo też mój organizm potrzebował dłuższego odpoczynku
żeby zebrać siły.
W każdym razie stało się jak się stało, nie ma co gadać, trzeba pracować.

Obiecałam, dzielić się zdobytą wiedzą, ale tyle teraz mówią w telewizorni
o bra fittingu że pewnie już wszystko wiecie, a jak by co to pytajcie.
Powiem tylko, że panie bardzo się cieszą, jak w ciągu kilu minut
ich biust rośnie w oczach.
Miski "B" zamieniają się w co najmniej "D",
za to obwody pod biustem topnieją o plus- minus 5 cm.,
a co niektórym nawet o 10 cm.
Zabawa jest przy tym przednia, dziewczyny nie mogą uwierzyć w taką metamorfozę,
wmawiam im że to ja dotykam biustów czarodziejską różdżką;-D

Przez te dwa tygodnie miałam dwie zabawne sytuacje.
Jedna pani zdecydowała się zakupić biustonosz (Kriss Line),
pod warunkiem że pokażę jej że mam taki sam na sobie.
Cóż było robić, trzeba się było obnażać .....kasa musi być ;-D
A wczoraj weszła para, dziewczyna kupowała sobie gatki,
a pan nie pozwolił zapłacić, dokupił jej do tego szlafrok
nawet nie pytał czy chce, potrzebuje,czy cóś tam....,
kazał zapakować i nie było dyskusji.

No i tak tu bywa.........

Mam nadzieję że wszystko powoli się normuje,
nie padam już na twarz ze zmęczenia,
a co najważniejsze mam w pracy internet
i będę mogła do Was zaglądać....... i to się nazywa dobra robota,
tylko żebym "szefowej" nie podpadła ;-D

Ukłony i podziękowania dla tych co mnie jeszcze pamiętają
i dla tych co sobie pomalutku mnie przypominają :-)))))