Przyznam że trochę obawiałam się tego czy uda nam się zebrać grupę,
wiadomo sezon ogórkowy, wszyscy na wakacjach,
ale dałyśmy radę i było super.
Co prawda dziewczyny w większości początkujące, ale Finn doskonale dała sobie z nami radę.
Zajęcia poprowadziła tak,że na koniec wszystkie miałyśmy błysk w oczach...
a w sercu nową miłość do stempli, tuszy i mgiełek.
Świetnie przygotowana dzieliła się z nami swoją wiedzą nie szczędząc materiałów
wszelkiej maści i kolorów.
To takie oficjalne podziękowanie dla Ani za to że zechciała spędzić z nami ten wieczór :-))
A tak od siebie wam powiem, że bardzo czekałam na te warsztaty,
już na Zlocie zakupiłam materiały
z którymi nie bardzo wiedziałam co zrobić,
a rwało mnie do tej roboty okrutnie.
Dlatego jak grzeczna uczennica zasiadłam wpatrzona w panią Profesor,
a ona mówiła i mówiła , a mnie cudnie rozjaśniały się komórki .
Gorzej było jak przyszło do działań manualnych, bo wszystko co wydawało się takie proste,
nagle okazało się mega trudne, ale co tam .
Poćwiczę nabiorę wprawy i dam radę , wiem że nie osiągnę mistrzostwa Finn
ale za to jaką będę miała frajdę, znów się czegoś nauczę....
Oczywiście w myśl starej zasady:
"Człowiek do końca życia musi się rozwijać
a nie zwijać....."
Zrobiłyśmy małą dokumentację i choć większość zdjęć "do kitu"
to doskonale widać na nich jak bardzo byłyśmy przejęte:
https://picasaweb.google.com/krystyna.bartosiak/Warsztaty_kolazowe_30_07_2011?feat=email
Fa-a-a-a-jnie mieliście :P
OdpowiedzUsuńAż żal, że mam tak daleko!
OdpowiedzUsuńJak człek się czegoś nowego nauczy i jak mu to wychodzi to ma frajdę i ... i dziką satysfakcję, że też potrafi:)
no ja się Wam dziewczyny nie dziwię, warsztaty z Fin to miód dla duszy :)
OdpowiedzUsuń