Wyszperałam niedawno w ulicznej graciarni bardzo zardzewiałego koguta,
a że chcieli za niego przysłowiową złotówkę, no to wzięłam...:-)
Bardzo był biedny, ale z pomocą moich przyjaciół nabrał niesamowitej urody.
Plan miałam taki, żeby go cudnie, kolorowo zdekupażować,
ale myślę że wyszedł by niezły kicz.
Dlatego pokrywam go lakierem i dumnie wystawiam do ogrodu.
A przy kogucie przemycę dwa pudełka na CD,
które ostatnio też popełniłam.
Użyłam tu aż trzech serwetek, ale myślę że się zbytnio nie pogryzły :-)))