niedziela, 19 września 2010
NA WSI NIE PIEJĄ KOGUTY
To prawda, na zamojskiej wsi można spać do południa, bo koguty nie pieją, nie budzą,
bo nikomu się nie opłaca trzymać kur.....nigdy tego nie zrozumiem.
Dlatego wstałam nim kur zapiał i rozpoczęłam obchód w okół chaty.
Dereń oblepiony owocem, nie ma rady trzeba zbierać
będzie pyszna dereniówka na zimowe chłody.
Róża też kusi żeby zrobić z niej susz na rozgrzewającą herbatkę.
A jabłka, te to dopiero mi dały, co je pozbierałam to znów naspadały,
a były tak okazałej urody, że grzech nie podnieść.
Jeszcze "psiary" te takie brzydkie przy drodze co to ich nikt nie chce,
ale z miejscowych, ja ekologicznym nie odpuszczam, bo nie wiem czy wiecie
że jabłka dodaje się do parzenia ziół.
Napar nabiera ludzkiego smaku, dodaję jeszcze śliwki, rodzynki, cynamon,
hibiskus, tarninę, czyli co się pod rękę nawinie i umili smak.
A ponieważ robi się chłodno, to ziółkowy sezon czas zacząć.
Ciekawa jestem co jeszcze wymyślę, żeby tylko nie robić "decu."
wena dalej omija mnie z daleka :-D
Już wiem, obowiązkowo muszę zrobić rewolucję w szafach,
letnie na górę, zimowe na dół, buty zapastować, zabezpieczyć,
eeee, jeszcze mi się zejdzie.
Ciekawe jak u was, bo też coś nie tryskacie twórczością.
Pozdrowienia od leniucha ;-D.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
U mnie w gospodarstwie pieją koguty i zawsze bardzo wcześnie;-). Jak masz niedosyt tych dzwięków zapraszam do mnie na wieś.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Kogut...hmmm, czaaby poszukać ale faktycznie też już nie pamiętam jak brzmi..Szafa i ciuchy, hmm- czaaby posprzątać, ale się nie chcę;))
OdpowiedzUsuńDereń- co to jest? jest gdzieś tu na zdjęciu? Kompletnie nie znam:(((Obciach.
Pozdrowienia!
ps. też robie ostatnio wszystko prócz deco, jakaś pogoda taka, nie dekupażowa, coś wisi w powietrzu;))
Oj, przypomniałaś mi o "przeprowadzce" ciuchów letnich - okropnie nie lubię tych zamian.Marzy mi się jakaś garderoba,żebym mogła wszystko mieć w jednym miejscu, obok siebie, bez zamieniania miejscami. A u mnie to z derenia babcia smażyła konfitury.A z dzikiej róży to dziadek nałogowo robił wino.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
A ja to za miastowa dziewucha jestem. Jabłek nie zbieram, nalewek nie warzę, ziół nie suszę. Moja szafa idzie na głębokość a nie wysokość, więc z ciuchami sprawa jest dość prosta i wychodzi naturalnie. Zamiast decoupage'u pochłania mnie szukanie pracy marzeń - napisze 3 listy motywacyjne i nie mam już siły pędzla utrzymać;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam jesiennie!
pięknie dziękuję za dzisiejszy komentarz na moim blogu i nie mogę się doczekać obiecanych Bronkowych kolaży!
OdpowiedzUsuńa zamojskie klimaty są bardzo bliskie mojemu sercu... :)
W zdjeciach zawarłaś jesienne skarby, takie które ja też lubię ...
OdpowiedzUsuń